3 kwietnia 2016

Rozdział 2 ~ YCM

Luke Pov
Od tamtej dziwnej rozmowy z Calumem minął tydzień, wiele się w tym czasie zmieniło a mianowicie to, że Calum już mnie nie upokarza przed całą szkołą, mijając mnie na korytarzu czasem się uśmiecha. Co raz bardziej żałowałem zakładu pomiędzy mną a moimi przyjaciółmi, myślę nad tym, żeby się wycofać. I tak na rozmyślaniu nad tym minął mi cały dzień, wracając ze szkoły poczułem jak ktoś kładzie mi rękę na ramieniu, odruchowo wbiłem komuś łokieć w brzuch
-Auu... Spokojnie kotku to tylko ja- usłyszałem znajomy głos
-O Boże, przepraszam Calum ja nie chciałem, myślałem że to jakiś złodziej albo coś. Poza tym nie musiałeś się zakradać
- Masz racje to moja wina-sarknął- Tak poza tym nie sądziłem, że masz w sobie tyle siły. Takie chucherko a moc Halka.
-Dziękuje, to najmilsze co kiedykolwiek usłyszałem- starałem nie widzialną łze
- Wiesz ciesze się z tego ale może byś, tak przypadkiem pomógł
-A no tak sorry
-Taaa..
Pomogłem mu dojść do ławki w parku i tak jakoś zaczęliśmy rozmawiać, okazało się że mamy wiele wspólnego jak na przykład ulubione zespoły, filmy, opowiedziałem mu również o swojej siostrze, on mi o swoich rodzicach, którzy się nim nie interesują. Czułem, że mi zaufał choć to było dziwne szczególnie po tym jak dwa tygodnie temu się nienawidziliśmy.
- Choć odprowadzę cię- powiedział, kiedy poczuł się lepiej
- O jak to miło z twojej strony
- Och, chodź już
Szliśmy w całkowitej ciszy, ale nie była to ta niezręczna cisza, tylko ta gdzie można o wszystkim pomyśleć i oddać własnym fantazjom. Będąc już pod domem działałem pod wpływem chwili chciałem pocałować Caluma w policzek, jednak ten odwrócił głowa i moje wargi spotkały się z jego. Staliśmy tak moment, w końcu się od siebie oderwaliśmy i zapanowała niezręczna cisza.
- Yyy... To cześć- powiedziałem i odwróciłem. A on odburknął ciche "pa". Będąc w domu oparłem się plecami o drzwi i przegryzłem wargę, nadal czując jego słodkie usta na swoich. Były takie miękkie, ciepłe i smakowały malinami. Mniam. Jezu o czym ja myślę, to przecież mój były wróg. Ale nie zmienia to faktu, że ma takie niesamowite usta. Stop, koniec, jak tak dalej pójdzie wyląduje w psychiatryku na oddziale zamkniętym razem z gościem co uważa się za prawdziwą Lady Gage albo Supermena. O nie ! Dopiero zauważyłem, że siostra jest w domu i jest duże prawdopodobieństwo, że widziała scenę przed domem. Mam prze chlapane.
-Cześć siostrzyczko! Co tam u ciebie?- zacząłem przymilnym głosem
-O nie tak łatwo się nie dam, kto to jest, ile ma lat, czym się zajmuje- cholera, jednak widziała
- Calum Hood, lat 17, chodzi ze mną do szkoły
-Dobry, braciszek- pogłaskała mnie po głowie jak pieska
-Dobra, idę odrabiać lekcje, małpo
- Ja też cię kocham, braciszku
-Ta,ta,ta...- poszedłem do pokoju, odrobiłem lekcje, wykąpałem się, położyłem się na łóżku, myśląc o zakładzie, pocałunku, w końcu pod wpływem zmęczenia odpłynąłem w krainę Morfeusza.

~Cake

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz